
...wspomnieć, że wiele zawdzięczam też pewnemu mężczyźnie, najważniejszemu w moim życiu.
Poznaliśmy się ponad 11 lat temu, a za miesiąc minie 10 rocznica naszego ślubu. Tak, chodzi o mojego męża, Arka. :-)
Chciał sobie złożyć motocykl, ale gdy poznał mnie sprzedał części bratu (stoją do dzisiaj). Teraz ma żonę zamiast motocykla ;-), ale nadal o nim marzy. Zrobił sobie bęben jembe, pochwę na miecz wikiński, odrdzewiał militaria, a ostatnio kupił sobie maszynkę do tatuażu i zaczął tatuować, na sobie. :-) Przez te wszystkie lata podziwiałam jego umiejętność przekształcania marzeń w czyn.
A teraz gdy ja poświęcam nocki na dłubanie w biżuteryjnych sprawach, albo idę na zajęcia ceramiczne lub śpiewu, nie słyszę od niego złego słowa, chociaż to na niego spada obowiązek samodzielnej opieki nad naszymi szkrabami. Wspaniały jest, no nie?