piątek, 30 kwietnia 2010

Wstyd bo zapomniałam...


...wspomnieć, że wiele zawdzięczam też pewnemu mężczyźnie, najważniejszemu w moim życiu.
Poznaliśmy się ponad 11 lat temu, a za miesiąc minie 10 rocznica naszego ślubu. Tak, chodzi o mojego męża, Arka. :-)
Chciał sobie złożyć motocykl, ale gdy poznał mnie sprzedał części bratu (stoją do dzisiaj). Teraz ma żonę zamiast motocykla ;-), ale nadal o nim marzy. Zrobił sobie bęben jembe, pochwę na miecz wikiński, odrdzewiał militaria, a ostatnio kupił sobie maszynkę do tatuażu i zaczął tatuować, na sobie. :-) Przez te wszystkie lata podziwiałam jego umiejętność przekształcania marzeń w czyn.

A teraz gdy ja poświęcam nocki na dłubanie w biżuteryjnych sprawach, albo idę na zajęcia ceramiczne lub śpiewu, nie słyszę od niego złego słowa, chociaż to na niego spada obowiązek samodzielnej opieki nad naszymi szkrabami. Wspaniały jest, no nie?

czwartek, 29 kwietnia 2010

Filc i Anita :-)


Jest taka jedna kobieta o imieniu Anita, która wyciągnęła mnie na pierwsze warsztaty dotyczące kuchni według pięciu przemian. Dzięki temu odkryłam, że nie muszę stać w miejscu, ze mogę się rozwijać, swoje pasje i marzenia...
Myślałam, ze moje malutka córeczka będzie płakać i bardzo tęsknic, ale stało się inaczej. Wróciłam do niej wesoła i zadowolona z życia, z nowym zapasem sił.
Musiało minąć 10 lat zanim to zrozumiałam.
Dziękuję Ci Anitko. :-)

niedziela, 18 kwietnia 2010

...no to wypada zacząć...


Jestem, żyję, ale tak do końca obudziłam się całkiem niedawno. Dotychczas podziwiałam i zazdrościłam osobom, które potrafią mieć i żyć swoimi pasjami. Nadeszła pora i na mnie. Myślę, że zawdzięczam to kilku wspaniałym osobom - kobietom. Na pewno o nich tu napiszę, ale przyjdzie na to odpowiednia chwila.
Witaj, kimkolwiek jesteś i czytasz te słowa. :-)